Dotychczas nie miałam do czynienia z kajalem, a już tym
bardziej tym oryginalnym, arabskim, więc kiedy w ręce wpadła mi nowość Pierre
Rene ucieszyłam się i od razu przystąpiłam do testów.
Na wstępie dodam jeszcze, że jestem ogromną miłośniczką
kredek do oczu i nie przepadam za eyelinerami. Dlaczego? Odpowiedź jest prosta:
Mam bardzo mocno opadającą i pomarszczoną powiekę, na której ciężko narysować
porządną kreskę eyelinerem w płynie, czy żelu. Kredki z kolei sprawdzają się
idealnie do zagęszczenia rzęs i uzyskania przydymionego efektu, jaki uwielbiam
na co dzień.
Do tej pory ceniłam sobie kredkę żelową Avon Super Shock,
ale jej sporym minusem było osypywanie podczas rozcierania.
Teraz śmiało mogę stwierdzić, że znalazłam kredkę idealną.
Kajal ma intensywny czarny kolor, jest bardzo miękki i z łatwością rysuje się
nim po powiece (robię to bokiem kredki żeby utrzymała swój kształt).
Rozcieranie nie stanowi najmniejszego problemu i co najważniejsze podczas tego
etapu nie osypuje się ani odrobinę.
Kreska nie odbija mi się w załamaniu, nie blaknie i
wytrzymuje u mnie cały dzień. Praca z nią jest niezwykle łatwa i szybka, co
rano bardzo sobie cenię.
Jestem bardzo zadowolona z tego kosmetyku i przyznam, że nie
liczyłam na taki dobry efekt.
- dostępność: drogerie osiedlowe, Drogerie Natura (wybrane),
sklep internetowy Pierre Rene
- cena: 19,99 zł