Yves Rocher często obsypuje nas gratisami do zakupów,
dlatego lubię co jakiś czas zostawić u nich trochę pieniędzy. Wiosną nadarzyła
się niezła oferta, z której nie mogłam nie skorzystać, a do zakupów w prezencie
dostałam m.in. wodę toaletową z serii Un Matin Au Jardin o zapachu bzu.
Uwielbiam zapach bzu, kojarzy mi się z beztroskimi czasami,
które niestety już dawno minęły. Woda toaletowa YR przywołuje te czasy z
doskonałym skutkiem, bo daje faktyczny zapach najprawdziwszego bzu, nie
wyczuwam w niej żadnych zbędnych i sztucznych nut.
Flakon o pojemności 100 ml jest zupełnie prosty, bez żadnych
udziwnień, atomizer rozpyla delikatną mgiełkę. No właśnie, mgiełkę… A propos
mgiełki to uważam, że „woda toaletowa” powinna nią właśnie być. Niestety
cudowny zapach świeżych, wiosennych bzów utrzymuje się na skórze zaledwie
chwilkę, podobnie jest z ubraniami. Alkohol po rozpyleniu błyskawicznie ulatnia
się wraz z pięknym zapachem i niestety po chwili nic już nie czuć.
Gdyby ta woda toaletowa okazała się być bardziej trwała
mogłaby się stać jedną z moich ulubionych. W tym wypadku jednak nie byłabym
skłonna zapłacić pełnej kwoty za coś, co pachnie pięknie, ale tak krótko.
- cena: 83 zł
- dostępność: sklepy stacjonarne YR, e-sklep http://www.yves-rocher.pl/un_matin_au_jardin_bez_woda_toaletowa_100_ml