7.10.14

Projekt denko!

Dawno nie pokazywałam wam moich śmieci, więc dzisiaj nastał dzień, w którym pożegnam się z zalegającymi w szafce pustakami. Nie jest tego dużo, ale troszkę się uzbierało, więc lecimy z koksem!





  • kosmetyki do twarzy:
- płyn micelarny Creme Bar Visage Parfait - nieźle sobie radził, miał fajne opakowanie, ale Biodermy jednak nie przebił. Więcej TU

- czarna glinka Fitokosmetik- uwielbiam! wszelkie glinki radzą sobie u mnie świetnie i ta też mnie nie zawiodła. Skóra po jej użyciu była dobrze oczyszczona, gładka i promienna. Polecam!

- krem pod oczy Riche Creme Yves Rocher - jak na razie najlepszy i najbardziej treściwy krem pod oczy jaki miałam. Pewnie do niego wrócę nie raz. Recenzja TU

- serum zwężające pory Sebo Vegetal Yves Rocher- o tym kosmetyku wkróce napiszę coś więcej, bo zasługuje na osobną notkę. Teraz tylko przyznam, że byłam z niego zadowolona.

- maseczka-peeling K+K Fitomed- świetnie oczyszczający kosmetyk, bardzo dobrze działający zarówno jako peeling i jako maska. Złuszczanie było delikatne, ale skóra po zabiegu wyglądała zdrowo i promiennie. Polecam! Więcej TU

- krem multifunkcyjny na dzień Redox Colyfine- bardzo przyjemny, lekki krem na dzień, który dobrze nawilżał skórę, nie pozostawiał tłustej warstwy i rewelacyjnie spisywał się pod makijażem, nawet w czasie upałów. Recenzja TU

- żel do mycia twarzy do skóry trądzikowej Fitomed- mój ulubieniec w tej kategorii! Nie mam trądziku, ale spróbowałam tego żelu ze względu na jego delikatność i dobry skład. Żel absolutnie spełnił moje oczekiwania i spisał się u mnie na medal. Więcej przeczytacie TU

- łagodzący krem wzmacniający Tołpa- z tym gagatkiem się nie polubiłam... Miał to był lekki krem, a tymczasem jego formuła była dla mnie zdecydowanie zbyt tłusta. Na dzień się nie nadawał, bo makijaż się na nim strasznie rolował, a stosowany na noc lubił mnie zapychać. Jakoś udało mi się go zużyć, ale przyznam, że żeby przyspieszyć ten proces wcierałam go również hojnie w dekolt ;-)


  • kosmetyki do ciała i włosów:
- żel pod prysznic o zapachu limonki Yves Rocher- świetnie się pienił, dobrze oczyszczał i miał bardzo orzeźwiający zapach. Używałam go z przyjemnością

- miętowy żel peelingujący Original Source- mój absolutny ulubieniec podczas tegorocznych upałów! Oprócz działania myjącego pozostawiał chłodzące uczucie, które było w tamtym czasie nieocenione! Więcej TU

- arbuzowy peeling do ciała Bielenda - miał obłędny, bardzo naturalny zapach, ale zdzieranie było raczej średnie. Poza tym kosmetyk okazał się mocno niewydajny

- szampon odbudowujący Yves Rocher- porządnie oczyszczający szampon, który nie wysuszał i nie plątał włosów, a w duecie z odżywką z tej serii sprawiał, że moje włosy były miękkie, wygładzone i nie puszyły się


  • kolorówka:
- Missha Perfect Cover BB Cream- resztkę z zeszłego roku zużyłam latem, bo tylko wtedy ciemny kolor kremu mi pasował. Bardzo lubię ten kosmetyk za to, że z powodzeniem zastępuje mi podkład, dobrze kryje, ma wysoki filtr i pięknie stapia się z cerą. Kremy bb górą! ...ale tylko te "oryginalne" azjatyckie ;-D

- korektor rozświetlający Yves Rocher- piękne opakowanie, spora cena i niestety dość słabe wrażenie... Więcej TU

- baza pod cienie Stay On Hean- mam jej jeszcze prawie połowę, ale przeterminowała się więc pora do kosza. Baza sprawowała się dobrze, ale daleko jej do UD, czy obecnie używanej przeze mnie Lumene...

I to już koniec! Myślałam, że będzie tego więcej, ale i tak jestem z siebie dumna!


Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger