Postanowiłam już jakiś czas temu, że oprócz postów typowo
kosmetycznych będę co jakiś czas zamieszczać teksty zupełnie inne, tzw.
„lifestylowe”.
Właśnie w dzisiejszym dniu nadarza się okazja na pierwszy
taki post…
Wigilia, Boże Narodzenie- dni niby radosne i wesołe, ale w
tym roku jakoś tak niezupełnie…
Jestem osobą zabieganą i zapracowaną. Oprócz pracy na pełny
etat muszę ostatnio w weekendy ogarniać też uczelnię, no i od prawie już 5 lat
mam na głowie własny „dom”. Święta są więc dla mnie czasem bardzo wyczekiwanym
i szczególnym. Zawsze z radością odliczam dni, przystrajam mieszkanie i cieszę
się jak dziecko na chwilę odpoczynku i możliwość snu trochę dłużej niż do godz.
5.10.
A jednak tym razem jest zupełnie inaczej… W tym roku nie
czuję atmosfery, nie czekam na Święta. Jedyne ozdoby u mnie to kilka słynnych
biedronkowych poduszek, na więcej nie mam ochoty ani siły. W tym roku nie ma
nawet choinki…
Tak naprawdę od połowy października ja i cała moja rodzina
żyjemy w zawieszeniu i niepewności, w ciągłych rozjazdach między domem a
szpitalem oddalonym o 100 km .
Ciężko pogodzić się z diagnozą, która może okazać się wyrokiem. Nikt nie chce
się osobiście zetknąć ze słowami choroba, operacja, rak, przeszczep, przerzuty
itd… My żyjemy tymi właśnie słowami od ponad 2 m-cy i wcale nie jest łatwiej
niż na początku.
Jak więc cieszyć się na te piękne Święta? Jak wprowadzać
radosną atmosferę?
Często jest tak, że powierzchownie obchodzimy Święta,
skupiamy się na ozdobach, prezentach (sama tak właśnie robiłam) i nie zdajemy
sobie sprawy z tego co najistotniejsze… Po co mi piękna choinka, tuzin
dekoracji, świąteczne melodie i prezenty, skoro może to ostatnia Wigilia w
pełnym gronie…
Ogromnie zazdroszczę wszystkim, którzy radośnie obchodzą ten
czas, tak normalnie i najzwyklej w świecie. Mam jeszcze nadzieję, że moje
Święta też kiedyś takie będą…
Zdrowych i spokojnych Świąt Moi Kochani!!!