W związku z tym, że całkiem niedawno w ofercie Sephory pojawiła się marka Urban Decay postanowiłam naskrobać o moim odczuciu do słynnych palet cieni Naked, które już jakiś czas użytkuję.
- Naked 2 to najstarsza z moich palet. Mam ją od lipca 2013 r. i kupiłam ją w Sephorze w rewelacyjnej cenie 99 zł. Przeważa w niej kolorystyka brązów, beży i miedzi, które są uniwersalne i sprawdzą się doskonale zarówno w dziennym, jak i wieczorowym makijażu.
- Naked 3 posiadam od lutego i skusiłam się na nią, bo uwielbiam na powiekach różowawe odcienie, w których wyglądam dość promiennie i świeżo. Tutaj takich kolorów nie brakuje, choć mimo wszystko paleta pozostaje w dość bezpiecznej tonacji "nude".
- Naked Basics 2 to mój listopadowy nabytek. Skusiłam się na nią, bo brakowało mi matowych cieni w poprzednich paletach i to przesądziło o jej zakupie.
Szczerze przyznam, że jestem zadowolona ze wszystkich tych palet. Cienie UD to jedne z moich ulubionych. Pracuje mi się z nimi bardzo przyjemnie, nie mam problemów z ich jakością i trwałością. Ostatnio spotykam się ze sporym hejtem dotyczącym palet Naked i absolutnie się z tym nie zgadzam. U mnie cienie Urban Decay sprawują się bez zarzutu, mają dobrą pigmentację i wytrzymują na bazie przez cały dzień.
Obecnie moim codziennym ulubieńcem jest najnowsza paletka Basics i to po nią sięgam z samego rana, natomiast gdybym miała pozbyć się wszystkich moich cieni i zostawić tylko jedną paletę to bez wahania sięgnęłabym po Naked 3.
Jestem ciekawa Waszej opinii na temat cieni tej marki. Na którą paletkę stawiacie?