Dzisiaj mam dla Was recenzję znanego i lubianego przez wielu
balsamu do ust Nuxe Reve De Miel.
Bardzo chciałam wypróbować słynny miodek, ale w tym czasie
kiedy go szukałam nie udało mi się go dostać w żadnej aptece stacjonarnej, więc
zamówiłam go on-line. Teraz jednak dość często widuję go na aptecznych półkach.
Balsam skusił mnie już samym opakowaniem- solidnym i
eleganckim. Konsystencja jest gęsta i zbita, ale nie ma żadnego problemu z
aplikacją kosmetyku na usta. Cytrysowy zapach zdecydowanie mnie urzekł i dzięki
temu aromatowi właśnie regularnie używam tego kosmetyku odkąd go kupiłam.
Balsam na ustach przybiera dość tępą, matową formułę co
sprawia, że u mnie raczej nie sprawdza się pod kolorowymi pomadkami. Poza tym
forma aplikacji pozwala mi na higieniczne używanie tego kosmetyku w zasadzie
tylko przed snem i rano przed wyjściem do pracy.
Właściwości pielęgnacyjne przyznam zupełnie szczerze mnie
nie powaliły. Balsam niby nawilża, ale w moim przypadku zdecydowanie lepiej
spisywał się nasz poczciwy Tisane w słoiczku (recenzja TU). Ostatnio trochę
chorowałam i moje usta przesuszyły się na wiór, niestety Nuxe ani nie uchronił
mnie przed tym stanem, ani nie zdołał ukoić moich ust i przywrócić ich do
porządku. Ogromnie zaskoczyło mnie to, że poradził sobie z tym TEN błyszczyk
Chanel (niestety nie miałam w pracy niczego innego pod ręką, a usta aż piekły).
Tak więc nie nazywam miodka Nuxe bublem, bo mi nie szkodzi,
ale też rezultaty nie są takie, jakich bym po nim oczekiwała.
Cena jest dość wysoka, ale wydajność dobra, mimo to jednak
nie kupię ponownie tego kosmetyku.
- cena: ok. 35-40 zł
- dostępność: apteki stacjonarne i internetowe