Postanowiłam, że co 2 miesiące będę wrzucać notki o zużytych
kosmetykach, więc dzisiaj mimo, że zdenkowanych niewielu zabieram się za
pokazywanie wyrzutków marca i kwietnia. Zapraszam!
- żel Isana z edycji limitowanej zużywałam z utrapieniem, bo choć początkowo zapach mi się spodobał, to jednak z czasem stawał się coraz bardziej męczący. Jednak wolę zdecydowanie mniej chemiczne zapachy żeli Yves Rocher.
- żel do higieny intymnej Soraya dostałam kiedyś na spotkaniu blogerek i podeszłam do niego z nieufnością, bo od lat stosowałam tylko Lactacyd, ale obawy były niepotrzebne, bo żel okazał się bardzo dobrej jakości, nie podrażniał i ładnie pachniał, a do tego był piekielnie wydajny. Na pewno kupię kolejną butelkę
- do maseczek rosyjskich Bania Agaffi podchodziłam jak pies do jeża, bo
ostatnio zupełnie odeszłam od rosyjskich kosmetyków. Te jednak okazały się
całkiem niezłe i za niedługi czas napiszę coś więcej.
- octowa płukanka do włosów Yves Rocher to kosmetyk, który
tylko pachniał, zaś z moimi włosami nic nie robił. Liczyłam na spektakularny
blask, a tymczasem otrzymałam tylko włosy pachnące krótkotrwale malinami (może
to i dobrze, bo nie znoszę tych owoców)
- krem Organique Sternal Gold okazał się miłym zaskoczeniem,
choć nie wiem czy skuszę się ponownie, bo mam niekończącą się listę chciejstw w
tej kwestii. O samym kremie pojawi się osobna notka.
- krem Organique pod oczy to mój ostatni hit! Na pewno kupię
go ponownie, bo jak za tę cenę efekt był pod moimi oczami spektakularny! Więcej
możecie przeczytać o nim TU
- micel Tołpa to mój ogromny ulubieniec wespół z Biodermą i uważam, że płyn z Tołpy choć tańszy to wcale nie odbiega jakością od droższej Biodermy. Pisałam o nim TU
- miniatura kremu pod oczy Ester Lauder Revitalizing Supreme Eye Balm okazała się fajnie nawilżać skórę pod oczami i była ogromnie wydajna. O tym kremie muszę napisać wkrótce więcej, bo ewidentnie na to zasłużył
- miniatura olejku MAC otrzymana do ostatnich zakupów fajnie radziła sobie z myciem twarzy i nieźle domywała resztki makijażu. Bardzo polubiłam tę metodę mycia twarzy i może w przyszłości się skuszę na pełnowymiarowe opakowanie
KOLORÓWKA:
- Blot Powder marki MAC to bardzo przyjemny, drobno zmielony
puder matujący, który działał na mojej twarzy bardzo efektywnie, aczkolwiek
dość szybko się zużył. Więcej TU
- tusz Yves Rocher Sexy Pulp to również mój makijażowy
ulubieniec, do którego wrócę z pewnością. Notka o tym świetnym tuszu TU
- krem BB Dr G to jeden z moich ulubionych kremów mimo swojej dosyć dziwnej, szarawej kolorystyce. Kosmetyk ma świetne krycie i doskonale utrzymuje się na skórze. Po więcej zapraszam TU
I to by było na tyle. Ostatnio coś słabo mi idzie, ale postaram się nad tym popracować ;-)