Bez problemów można go znaleźć w Rossmannie, słoiczek 50 ml
kosztuje ok. 15 zł, ale ja nabyłam go w zestawie świątecznym razem z płynem
micelarnym za jakieś 18 zł.
Przyznam, że bałam się go użyć pierwszy raz, bo skóra na
mojej twarzy była w bardzo złym stanie i miałam obawy przed pogorszeniem
sytuacji. Ale były one zupełnie niepotrzebne.
Krem okazał się delikatny i leciutki jak chmurka (ma konsystencję
masła, ale nie tłuści skóry), wchłaniał się błyskawicznie- choć nie do
całkowitego matu, ale i tak w porównaniu z Cetaphilem różnica była kolosalna.
Nawilżenie
całkiem w porządku, ale zaznaczam, że skóra wtedy lubiła mi się przetłuszczać,
więc nie potrzebowałam super nawilżającego efektu. I tak też było, bo twarz się
nie błyszczała, podkład się nie rolował ani nie warzył.
Dodam jeszcze, że używałam go zarówno na noc, jak i na
dzień.
Krem nie wywołał u mnie podrażnień, NIE ZAPYCHAŁ :-D i nie
spowodował wysypu nowych nieprzyjaciół.
Skład jest całkiem przyjazny alergikom, nie zawiera
parabenów i silikonów, za to jest dość mocno perfumowany (dla mnie zapach był
bardzo przyjemny), co akurat w kremach dla skór wrażliwych nie jest zbyt dobrym
posunięciem.
Za tą cenę krem jest jak najbardziej godny polecenia i
uwagi. Obecnie zabieram się do testów Instant Moisturizer od Sephory, więc na
razie nie kupię go ponownie, ale jestem niemal pewna, że krem AA Wrażliwa
Natura jeszcze kiedyś u mnie zagości.
A Wy próbowałyście już tego kremu? Co o nim sądzicie?
Pozdrawiam Was
Yzma