Jakiś czas temu wpadł mi w ręce katalog firmy Avon. Kiedyś, jako nastolatka darzyłam tą firmę sympatią i często zamawiałam ich kosmetyki. Potem nie miałam już ku temu okazji i firma odeszła z zapomnienie. Jednak po przejrzeniu katalogu postanowiłam zamówić kilka rzeczy. Jedną z nich jest słynna żelowa kredka Super Shock. Wybrałam oczywiście kolor czarny.
Cena ok. 17 zł
Po odpakowaniu kredki i wypróbowaniu jej na ręce przeżyłam naprawdę istny super szok! Jestem nią zachwycona! Kreska idealna- głęboka, wyrazista i matowa czerń, konsystencja żelowego eyelinera w kredce. Czegóż chcieć więcej?
Już zapomniałam o babraniu się z kiepskim Inglotowym eyelinerem w słoiczku. Teraz mam piękną kreskę w kilka chwil. Kredka jest niesamowicie trwała i w krótkim czasie zastyga na powiekach. Nie rozmazuje się i spokojnie wytrzymuje u mnie cały dzień, czyli od 5.30 do 20. Nie mam też problemu „kserowania kreski” nad powieką. Bioderma radzi sobie z nią jednak wyśmienicie i nie ma mowy o jakimkolwiek tarciu powiek, by usunąć kreskę. Nie ma również „efektu pandy”, jak przy demakijażu linera z Inglota.
Jedyny minus jest taki, że trzeba ją często temperować, bo w związku z tak miękką konsystencją zużywamy jej sporo w krótkim czasie.
Mam nadzieję, że Avon nie wycofa kredki ze sprzedaży, bo jest naprawdę genialna i planuję zostać jej wierna jeszcze przez długi, długi czas.
Yzma