W ramach Malinowego Klubu otrzymałam do recenzji 2 produkty bułgarskiej firmy Rubella Beauty z serii Deba BIO Vital.
Firma ta wchodzi na polski rynek, więc z jej dostępnością
może być póki co słabo. Ja się jednak cieszę, że mam szansę wypróbować jej
produkty już teraz.
Produkty są naturalne i zawierają składniki potwierdzone BIO certyfikatami.
Dzisiaj przedstawię Wam moją opinię na temat kremu do rąk i paznokci.
Krem znajduje się w standardowym opakowaniu, czyli w tubce o sporej pojemności 75 ml, która dodatkowo jest opakowana w kartonik. Swoją drogą
opakowania nie są zbyt "luksusowe", ale mi się podobają, sama tubka bardzo przypomina mi słynne
produkty L`occitane (pewnie przez swój srebrny kolor).
Opis producenta:
Po odkręceniu tubki ciśnienie mi podskoczyło, bo za nic nie
mogłam zerwać aluminiowego zabezpieczenia (chwała jednak za to, że tubka była
zafoliowana), ale męcząc się ze ściągnięciem kawałka folii byłam u kresu
wytrzymałości nerwowej, a moja ciekawość co do samego kremu sięgnęła zenitu.
Siłując się i głowiąc ostatecznie zrobiłam dziurę w tej „antywłamaniowej folii”
i wycisnęłam trochę kremu…
Wtedy moje nozdrza dostały dawkę mocno słodkiego i mdłego
zapachu migdałów. To z pewnością nie było przyjemne uczucie dla osoby tak
zboczonej na punkcie zapachów, która dodatkowo nienawidzi kosmetyków o „słodko-jadalnych”
zapachach czekolady, migdałów, kokosa, wanilii, miodu itd.
Po tym mocnym sztachnięciu się kremem, w którym czuć bardzo
silnie głównie olej ze słodkich migdałów poczułam się po prostu źle i nie
miałam ochoty już więcej poświęcać czasu temu gagatkowi…
Jednak zebrałam się w sobie, zmotywowałam się mocno, co
byście nie myślały, że mnie powali jakiś tam kremik do rąk ;-)
Trzymając ręce jak najdalej od mojego kapryśnego nosa
wycisnęłam porcję kremu ponownie.
Kolor jest biały, konsystencja idealna jak dla mnie-
treściwa, ale nie zbyt ciężka i tłusta. Po rozsmarowaniu na dłoniach produkt
szybciutko się wchłonął i nie pozostawił lepkiej warstwy. Dłonie były nawilżone
i aksamitne. Taki stan rzeczy utrzymywał się u mnie dość długo- do kolejnego
mycia rąk.
Kremem tym zainteresował się również mój mąż, ale także
skapitulował po jednej aplikacji ze względu na zapach, po którym źle się
poczuł. Chcąc się więc przekonać czy tylko z nas takie zapachowe dziwolągi
wycisnęłam trochę kremu na dłonie mojej mamy. Była mocno zadowolona z efektu,
jaki dawał na skórze, ale też wydała wyrok- zapach jest zbyt słodki.
Testerką
idealną jak się później okazało stała się moja siostra, której zapach bardzo
przypadł do gustu. Używała kremu regularnie i dłonie stały się bardzo miękkie i
delikatne. Skóra jest idealnie nawilżona, bez zbędnego przetłuszczania i
tłustej warstwy.
Krem jest bardzo wydajny i wystarczy niewielka ilość na
posmarowanie całych dłoni. Poza tym nadmienię jeszcze, że skórki wokół paznokci
wyraźnie się poprawiły i nie wysuszają się już tak szybko.
Moim skromnym zdaniem jednak w trakcie sporządzania
specyfiku komuś wlało się zbyt wiele oleju ze słodkich migdałów ;-)
Reasumując- kosmetyk o wspaniałym składzie i genialnym
działaniu. Na pewno jest wart uwagi i wypróbowania, chociaż ze względu na
ciężkość zapachu może się również niektórym z Was nie spodobać.
Ja swoją tubkę oddałam siostrze, bo zrobi z niej użytek, a u
mnie kosmetyk by się zmarnował. Oczywiście od biedy można go zużyć również do
stóp, ale ja nie przepadam za takimi treściwymi „mazidłami nożnymi”,
zdecydowanie wolę wszelkiego rodzaju żele i kremy odświeżające, ale o takim
specyfiku w następnej notce :-)
Yzma