W zeszłym miesiącu zużyłam niewiele, więc nie było postu o
zdenkowanych. Teraz jednak nadrabiam zaległości, bo torba z pustymi
opakowaniami pęka w szwach.
- peeling solny GoCranberry
Rewelacyjnie złuszczał zrogowaciały naskórek, a po jego
użyciu skóra pozostawała miękka i gładka oraz doskonale natłuszczona.
- odżywczo-wygładzający krem pod oczy GoCranberry
Bardzo się polubiliśmy z tym specyfikiem i już za nim
tęsknię. Krem był bardzo wydajny, miał ogromną pojemność i świetnie nawilżał
okolice pod oczami. Przy regularnym używaniu skóra stała się jędrniejsza i
bardziej napięta- duży plus!
- intensywnie nawilżające serum przeciwzmarszczkowe
GoCranberry
Świetnie się u mnie spisywało. Już od pierwszego użycia
widziałam rezultaty- dobre nawilżenie, rozjaśnienie skóry i eliminacja
zaczerwienień, dzięki zawartości wit.C
Serum było bardzo wydajne i przyjemne w użytkowaniu
- żel o zapachu mango od Balei
Piękny i energetyzujący letni zapach, konsystencja nieco
rzadsza niż w standardowych żelach tej firmy. Kąpiel z nim byłą dla mnie
przyjemnością :-)
- serum antycellulitowe Eveline
Nawet nie wiem które to z kolei moje opakowanie. Jest tanie
i wydajne, z cellulitem oczywiście sobie nie radzi, ale widocznie ujędrnia i
wygładza skórę. Poza tym uwielbiam latem jego efekt chłodzenia
- nagietkowa emulsja do mycia twarzy Alverde
Skusiłam się na nią, bo chciałam czegoś łagodniejszego do
porannego mycia mojej tłustej twarzy i to był dobry wybór. Emulsja była w miarę
łagodna i delikatnie oczyszczała, poza tym skóra nie była tak mocno ściągnięta
jak po użyciu mojego kochanego Vichy Normaderm.
- pomadki ochronne do ust Alverde
Kupiłam je równocześnie i zużyłam je w identycznym czasie.
Polecam każdemu, kto boryka się z przesuszonymi ustami. Są tanie, mają świetne
składy i genialnie natłuszczają usta.
- tusz Lovely Curling Pump Up
Zawsze kupuję tanie tusze, a ten to moje ostatnie odkrycie.
Kosztuje jakieś 8-9 zł, a działa cuda na moich rzęsach. Pięknie wydłuża i
podkręca, trzyma się na rzęsach cały dzień (choć pod koniec opakowania zaczął
się lekko osypywać…)
- płyn micelarny Tołpa
Genialny zamiennik słynnej Biodermy! Bardzo dobrze zmywa
makijaż oczu, nie podrażnia mojej skóry i jest dość wydajny. Niestety cena jest
wysoka, ale w Hebe od czasu do czasu można go kupić za 9,99 zł (200 ml)
- olej kokosowy Vatika
Męczyłam tą małą buteleczkę przez 2 lata i ledwo zdążyłam go
zużyć przed końcem daty przydatności. Włosy ładnie po nim wyglądały, ale przez
smród tego olejku rzadko go używałam. Tej wersji zapachowej na pewno nie kupię
- dodające blasku
szampon i odżywka z figą i perłą od
Balei
Świetne produkty, które fantastycznie współpracowały z moimi
włosami. Po ich użyciu kudły były mięciutkie i gładkie jak nigdy. To
zdecydowanie najlepszy zestaw od Balei, jaki do tej pory używałam.
- Alterra maska do zniszczonych włosów z granatem i aloesem
Produkt fajny, ale nie przyniósł spektakularnych efektów.
Włosy były miękkie, ale mocno napuszone. Zużyłam ją do metody OMO i więcej jej
nie kupię.
- zmywacz do paznokci BeBeauty
Lubię biedronkowe zmywacze i kupuję je naprzemiennie z
rossmannową Isaną. Ten był w wygodnej buteleczce z dozownikiem, bezproblemowo
zmywał lakiery i nie wysuszał płytki paznokcia.
- brązujący balsam Lirene Body Arabica
Lubię go pomimo kawowego zapachu, którego z kolei nie
cierpię. Balsam nadaje skórze stopniowo brązowy odcień, łatwo się rozprowadza,
ale nawilża słabo. Po kilku godzinach smrodek kawy znika, a pojawia się smrodek
samoopalacza. Średniak z niego, ale i tak go po prostu lubię ;-)
- krem intensywnie nawilżający Aqua Cristal Lirene
Miał fajną żelową konsystencję, był lekki i świetnie
spisywał się na mojej tłustej cerze. Po za tym jego wydajność była
oszałamiająca.
RECENZJA- antyperspirant Lady Speed Stick
Miał piękny zapach kwiatu jabłoni, dobrze chronił przed potem i przykrym zapachem i był wydajny. Polecam!
- samoopalacz w sprayu Sun Ozon
Niezawodny dla mnie produkt, świetnie się go aplikuje, nie powoduje plam i nie śmierdzi tak mocno jak inne samoopalacze. Cena jest bardzo korzystna, choć wydajność raczej słaba.
Uff, to już wszystko:-) Przyznam, że jestem dumna z tych zużyć i teraz znowu rozpoczynam zapełnianie torby "na zdenkowanych" ;-)