Wodę termalną mogę śmiało zaliczyć do ostatnich
kosmetycznych odkryć. Zawsze wzbraniałam się przed jej zakupem twierdząc, że to
strata kasy i taka woda niewiele może zdziałać. Ależ się myliłam…
Po raz pierwszy wodę termalną Uriage kupiłam na promocji w Super
Pharm podczas lipcowych upałów. Miałam w planie używać jej do schładzania się w
tym gorącym czasie, ale postanowiłam wypróbować ją również po demakijażu
wieczornym na czystą skórę. Już po pierwszym użyciu mogłam stwierdzić, że
faktycznie to świetny produkt.
Po psiknięciu na (w moim przypadku zawsze) zaczerwienioną
twarz po demakijażu skóra bardzo szybko się uspokoiła i zaczerwienienia
złagodniały. Zaczęłam więc ją regularnie używać zamiast toniku.
Rozpylacz daje idealną, delikatną i równomierną mgiełkę,
woda jest bezzapachowa i ma lekko słonawy smak.
Lubię uczucie po spryskaniu, kiedy skóra jest ochłodzona i
ukojona- nawet teraz w chłodne dni.
Woda termalna Uriage, o której od długiego już czasu jest
głośno w internecie jest izotoniczna, więc nie wymaga osuszania po jej użyciu.
Dodatkowo nie wysusza mojej skóry i jest bardzo wydajna.
Cena promocyjna w Super Pharm (ok. 15 zł za 150 ml) również
jest całkiem korzystna i w ten sposób opłaca się zamiana toniku na wodę
termalną.
Zdecydowanie polubiłam ten kosmetyk i już zaopatrzyłam się w kolejną
butelkę.
Jestem ciekawa Waszego zdania na temat tego typu specyfików:-) Jeśli polecacie inną wodę dajcie znać w komentarzach :-)