Od razu przyznam, że jestem oczarowana nowością od Eveline.
Chodzi oczywiście o suchy olejek do ciała z serii Argan Oil.
Polubiłam się z olejkami do ciała, ale dużą wadą była dla
mnie tłusta i klejąca warstwa, która wiecznie się wchłaniała w skórę i
przyprawiała mnie o białą gorączkę. O przyklejaniu się ubrań do nasmarowanej
skóry już nawet nie wspominam…
Na ratunek przyszła mi firma Eveline, która wypuściła na
rynek cudeńko, dzięki któremu już zapomniałam co to znaczy klejąca skóra.
Olejek mieści się w wygodnej butelce o poj. 150 ml, z
atomizerem. Niestety chyba trafiłam na felerny egzemplarz, bo atomizer
zakończył swój żywot po dwóch użyciach i za nic nie chce dalej psikać.
Buteleczka w moim przypadku też pozostawia sporo do życzenia, naklejka zaczęła
się odklejać na brzegach i wygląda to mało estetycznie. Cóż, widocznie nie można mieć
wszystkiego ;-)
Olejek, jak to olejek ma płynną konsystencję, jest bezbarwny
i pachnie dość specyficznie. Na początku oczywiście się krzywiłam, bo zapach
nie zrobił na mnie dobrego wrażenia i byłam bliska stwierdzenia, że „takim
śmierdzielem to ja się pryskać nie będę”, ale po pierwszym użyciu zmieniłam
zdanie i teraz absolutnie woń olejku mi nie przeszkadza.
Działanie tego cuda jest obłędne! Zaraz zacznę wygłaszać na
jego cześć pieśni pochwalne, ale wierzcie mi, że to naprawdę dobre mazidło.
Skóra po jego użyciu jest doskonale natłuszczona, nie ma
mowy o żadnych suchych skórkach, czy uczuciu ściągnięcia.
Już po pierwszym użyciu byłam zaskoczona miękkością i
gładkością skóry, dokładnie taką jak po użyciu zwykłych olejków. Ten jest
niezwykły, bo suchy! Absolutnie nie zostawia tłustej warstwy, wchłania się
błyskawicznie i nic się nie klei. Dla mnie to fenomen, tym bardziej, że cena
(ok. 23 zł) jest zdecydowanie niższa od sławnego suchego olejku z Nuxe.
Nawilżenie skóry nie jest w moim przypadku złudne i
chwilowe, bo kiedy używam go po wieczornej kąpieli to wstając rano moje ciało
nadal jest dostatecznie nawilżone i nie woła „pić”.
Wydajność jest genialna i zużycia nie widać, ale jak tylko skończę to
cudo to biegnę po następną butelkę.