Dawno nie było na moim blogu żadnego makijażu, a to wszystko
przez kiepskie światło. Niestety wychodzę do pracy kiedy jeszcze jest ciemno, a
kiedy wracam światło już jest beznadziejne. Póki co nie dysponuję jeszcze lampą
pierścieniową, ale mam nadzieję, że za niedługo to się zmieni.
Ostatnio popołudniami jednak świeciło u mnie słoneczko, więc
udało mi się coś zmalować.
Stwierdziłam, że póki trwa karnawał to troszkę
zaszaleję z kolorami, których od długiego już czasu wcale nie używam. I tak
właśnie wyszła mi lekko przydymiona podwójna kreska.
Na górnej powiece czarna kreska żelową kredką Avon i żółta
kreska wykonana cieniem Kobo nr 103, do dolnej kreski użyłam cienia Ingot nr 316, tusz do rzęs Maybelline Colossal Volum Express
Na policzkach odrobina różu Frat Boy theBalm, a na ustach
Rimmel Lasting Finish nr 16.
Makijaż szalony jak dla mnie, ale jeszcze kilka lat temu tak
malowałam się na imprezy i lubiłam takie kontrasty. Dzisiaj jestem stara i
nudna… ;-D