23.2.14

Revitalash Highlighting Pencil

Kilka miesięcy temu wpadł mi w ręce podarek od Revitalash. Po zlustrowaniu opakowania dowiedziałam się, że ma on być korektorem rozjaśniającym. Pomyślałam- spoko, przyda się na pewno i może okaże się hitem. Jednak mój zapał nieco ostygł, kiedy odpakowałam „korektor” z kartonowego pudełka i otworzyłam go.




Moim oczom ukazała się złota kredka! Co? Jak to korektor? Sięgnęłam po dodatkową parę oczu, co by się przekonać jak się sprawy mają… Faktycznie „korektor rozjaśniający” okazał się złotą, mocno perłową, wysuwaną kredką.




Pod oczy zupełnie się nie nadaje, bo efekt jest komiczny. Jedyną alternatywą dla kredki jest stosowanie jej jako rozświetlacza w kąciki oczu, albo jako cienia na całą powiekę. Wtedy prezentuje się całkiem dobrze.
Należy przyznać, że trzyma się nienagannie i zastyga bardzo szybko po nałożeniu. Niestety przez to zastyganie również ma tendencję do wysuszania skóry. Trwałość jest jednak powalająca, o czym przekonałam się po wypróbowaniu koloru na dłoni, kiedy nie mogłam go zmyć niczym innym, prócz micelem z Biodermy.




Próbowałam też użyć go jako rozświetlacza na inne partie twarzy, ale zdecydowanie bardziej wolę moją Mary Lou do tych celów. Tak więc zużywam go sobie na powiekach, bo innej alternatywy nie widzę. Dla mnie produkt zbędny i nieudany, a nazwanie go korektorem to chyba jakieś nieporozumienie…





Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger