6.2.14

Styczniowe zużycia

Planowałam napisać tę notkę dopiero pod koniec lutego, ale wysypujące się zewsząd puste opakowania sprawiły, że poczułam ogromną chęć pozbycia się ich właśnie teraz.


 W styczniu zużyłam dość sporo jak na mnie, więc bez zbędnych ceregieli zaczynamy!


 - płyn do kąpieli Original Source o zapachu czekolady i mięty
bardzo przypadł mi do gustu i w zimowe wieczory umilał moje kąpiele. Miał całkiem fajny zapach, dawał sporą pianę, tylko był trochę niewydajny. Recenzja TU
Teraz pluskam się również w płynie OS, ale o innym zapachu.
- mandarynkowy żel pod prysznic Balea
jak zwykle nie zawiódł. Kremowa konsystencja i fantastyczny zapach świetnie sprawdziły się pod prysznicem.
- Balea lotion do ciała z mocznikiem
treściwy balsam o doskonałych właściwościach nawilżających. Sprawdzi się na każdej suchej skórze i włosach również :-) RECENZJA
- borówkowy szampon codzienny Balea
fajnie oczyszczał włosy, nie przyspieszał przetłuszczania, ani nie wysuszał, a do tego cudnie pachniał. Więcej TU
- antyperspirant Rexona
Używam go na zmianę z Lady Speed Stick i sprawdza się całkiem dobrze
- olejek porzeczkowy Alverde
na wielu blogach kultowy kosmetyk, a u mnie bubel. Kompletnie się nie sprawdził, włosy były po nim suche na wiór, a ciało z kolei tłuste i klejące. Chociaż zapach był całkiem fajny. Recenzja TU


- płyn micelarny Bioderma Sensibio H2O
kultowy produkt, używany przeze mnie na okrągło przez ostatnie 3 lata. Mimo, że zużywam też inne płyny to Bioderma i tak w gotowości musi być w łazience ;-)
- woda termalna Uriage
kupiłam ją latem i od tamtej pory zachwycam się nią każdego dnia. Doskonale odświeża i tonizuje, a także łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia. Używam jej zamiast toniku i mam już oczywiście kolejną butlę. RECENZJA
- nawilżająca pianka do mycia twarzy Decubal 
bardzo delikatny produkt do mycia twarzy, a przy okazji dobrze oczyszczający. Przyjemnie mi się jej używało. Recenzja TU
- serum z wit C It`s Skin Power 10
chwalę go pod niebiosy, bo po jego zastosowaniu skóra zrobiła się jaśniejsza, promienna i wyglądała zdrowo. Więcej TUTAJ
- maseczka morska ze spiruliną Biochemia Urody
kosmetyk śmierdzący dość konkretnie, co początkowo utrudniało mi jego stosowanie. Kiedy się jednak przemogłam zaczęłam używać maseczki regularnie i zawsze byłam zadowolona. Skóra była bardzo dobrze nawilżona, koloryt ujednolicony. Recenzja TU
- peeling enzymatyczny Biochemia Urody
dobrze radził sobie z oczyszczeniem skóry, delikatnie złuszczał naskórek, a po jego użyciu cera była gładziutka i miękka. Recenzja TU
- krem do cery tłustej Effaclar K La Roche Posay
uwielbiałam go używać, bo regulował pracę gruczołów łojowych, ale nie wysuszał zbytnio mojej skóry. Pomagał mi się pozbyć grudek i zaskórników. Teraz używam Effaclar Duo, ale chyba jednak wolę jego poprzednika.


- woda toaletowa Avon Treselle Mystique
nie przepadam za zapachami Avonu, ale tego nie mogłam sobie odmówić, bo był duplikatem mojego ukochanego Gucci by Gucci. Utrzymywał się bardzo długo na skórze i strasznie żałuję, że nie jest już produkowany.
- top coat Seche Vite
nie wyobrażam sobie już życia bez top coatu. SV radził sobie rewelacyjnie, lakier wysychał ekspresowo i jego trwałość była przedłużona. Więcej TUTAJ




Copyright © 2016 Nasze Poddasze , Blogger