Krem Effaclar Duo stał się kultowy już spory czas temu i nie
ma chyba w blogosferze osoby, która by o nim nie słyszała.
Nigdy nie miałam większych problemów ze skórą, do czasu
aż mnie solidnie wysypało po podkładzie Revlon Colorstay… Walczyłam z zaskórnikami
i zmianami zapalnymi różnymi sposobami i przez długi czas. Po ponad 6
miesiącach moich zmagań bez większej poprawy zaczęłam stosować Effaclar K. Ten
krem zdziałał na mojej cerze cuda i wykwity zaczęły znikać w ekspresowym
tempie. Skóra się pięknie oczyściła i praca gruczołów łojowych została
unormowana. Kuracja trwała u mnie przez jakieś 3 m-ce, a potem Effaclaru K
używałam już tylko sporadycznie, raz na jakiś czas. Niestety krem musiał się
kiedyś skończyć i stało się to pod koniec ubiegłego roku.
Chcąc podtrzymać dobry efekt skusiłam się na kolejny
Effaclar… Tym razem padło na Duo, bo ma lepsze opinie, wszyscy go chwalą i
podobno działa lepiej niż poprzednik.
To był niestety błąd, którego do dzisiaj mocno żałuję. Po
jakiś 2 tygodniach zaczęło mnie mocno wysypywać na policzkach i brodzie.
Pomyślałam- trudno, cera się oczyszcza i wiedziałam, że może dojść do
pogorszenia stanu cery. Już używając Effaclar K zdawałam sobie z tego sprawę,
ale wtedy było tylko lepiej, z dnia na dzień nieprzyjaciele znikali z mojej
twarzy. Po Duo było coraz gorzej, do tego stopnia, że rano bałam się spojrzeć w
lustro, bo codziennie „nowości” tylko przybywało. Nie przerwałam jednak kuracji
licząc, że szybko nastąpi poprawa. Nie doczekałam się tego niestety w ciągu 2
miesięcy regularnego używania kremu. Zmiany nie bladły, nie zmniejszały się, ani
w najmniejszym stopniu nie goiły się.
Stwierdziłam, że ma sensu dłużej się katować i w ubiegłą
niedzielę odstawiłam Effaclar Duo. Od tamtej pory go nie tknęłam i efekty widać
gołym okiem. Skóra już prawie doszła do normy, zmiany się wygoiły. Wszystko jak
ręką odjął…
Niestety nie przyszło mi do głowy żeby zrobić zdjęcia mojej
skóry, ale uwierzcie, że stan był prawie, że opłakany. Do dzisiaj nie wiem
który składnik tak drażniąco na mnie działał.
W powrocie do normalności pomógł mi olej tamanu i jeszcze
jeden zupełnie nowy dla mnie specyfik, o którym wkrótce dam znać, ale
potrzebuję jeszcze trochę czasu na jego dokładne przetestowanie.
W każdym razie na Effaclar Duo już nawet nie spojrzę. Mam
nauczkę, że nie wszystko sprawdza się tak genialnie u każdego…