Prawie 2 miesiące temu włączyłam w moją pielęgnację produkty
z kolagenem rybim. O Kolagenie Green Tea pisałam TUTAJ. Dzisiaj przedstawię Wam
krem na noc z serii Redox.
Opakowanie, jak na tę markę przystało, jest bardzo
eleganckie i solidne.
Krem ma dość lekką konsystencję, całkiem przyjemnie i
delikatnie pachnie. Absolutnie nie zalatuje rybą ;-)
Używam tego mazidła co wieczór na skórę twarzy i szyi. Krem
bardzo łatwo i bezproblemowo rozprowadza się na skórze i błyskawicznie się w
nią wchłania. Na skórze nie pozostaje żadna tłusta i lepka warstwa, nic się nie
błyszczy.
Rano również skóra w żaden sposób nie jest przetłuszczona,
ani obciążona. Nawilżenie jest z kolei na mojej tłustej cerze odczuwalne. Twarz
nie jest zaczerwieniona. Po tak długim czasie użytkowania nic mnie nie
zapchało, więc z całkowitą pewnością stwierdzam, że krem mi odpowiada.
Wydajność jest całkiem dobra i mimo używania go przez tak
długi czas, nie tylko na skórę twarzy, w słoiczku cały czas znajduje się spora
ilość kremu.
Krem na noc z serii Redox świetnie współgra z kolagenowym
serum, które pod niego nakładam. Myślę, że jest zdecydowanie warty uwagi i nie
jest to moje ostatnie opakowanie. Cena nie jest wygórowana i w Hebe można go
dostać za 59,99 zł, co zdecydowanie mnie zachęca do zakupu.