Kwietniowe zakupy obfitowały u mnie już tradycyjnie w nowości do szafy. Z kosmetycznego uzależnienia udało mi się wyleczyć, natomiast póki co z zakupów ubraniowych nie udaje mi się zrezygnować. Oto co przytargałam do domu w zeszłym miesiącu:
Długa kamizelka w kolorze khaki z Mohito. Cena była bardzo wysoka jak na tego typu ciuch, ale po dłuższym zastanowieniu zdecydowałam się na zakup. Nie omieszkałam również nie zajrzeć do mojego ulubionego sklepu Promod, gdzie w świetnej cenie wyhaczyłam klasyczną, czarną koszulę.
Uznałam też, że w mojej szafie brakuje pasiastych koszulek, które przecież pasują prawie do wszystkiego i nigdy nie wychodzą z mody, więc w Zarze kupiłam czarną i białą koszulkę, jedną z długim a drugą z krótkim rękawkiem. Kolejna pasiasta koszulka z przyzwoitej bawełny została kupiona w sklepie online H&M. Do tego jeszcze przygarnęłam lekką i przewiewną bluzkę w kolorze fioletowym ze sklepu Bershka.
Jeansy uwielbiam od zawsze. To podstawa mojej garderoby i mimo, że posiadam ich juz kilkanaście par to zawsze znajdzie się pretekst do kupienia nowych. A podarciuchy to moja całkiem nowa miłość, więc skusiłam się na te z Zary, które leżą na mnie idealnie i mega mi się podobają. Do dziurawców dobrałam również proste i klasyczne denimowe spodnie z wystrzępionymi nogawkami.
Buty to również moja mała słabość. Tym razem kupiłam słynne Superstary, które mają już wszyscy, są oklepane i dla niektórych po prostu brzydkie, ale mnie ujęły swoją prostotą, więc nie wahałam się z zakupem. No i moje ostatnie perełki, czyli gumowe Zaxy, które zostały kupione w zastępstwie zniszczonych melisek, a które okazały się być o niebo od nich wygodniejsze.
Mam nadzieję, że za miesiąc uda mi się powrócić do regularnego blogowania, tymczasem ostatnia sesja za mną, przede mną obrona pracy dyplomowej i wtedy już każdy weekend będzie do mojej dyspozycji. Tym optymistycznym akcentem żegnam się z Wami, mam nadzieję, że na krótko!