Kalendarze adwentowe już opanowały internety, nie ma się co dziwić- w końcu grudzień lada dzień. Kiedyś kojarzyły się one głównie z bombonierkami, pamiętam jak codziennie wyczekiwałam żeby otworzyć kolejne okienko.. a czasem dwa ;-) W ubiegłym roku postanowiłam spróbować zrobić kalendarz z różnymi zadaniami i wkręciłam się na dobre, dlatego obecnie też idę tym tropem (a może nawet na skróty), ale o tym za chwilę!
Zdążyłam się w porę ogarnąć i kalendarz już dumnie stoi, czekając z zadaniami adwentowymi do wykonania.
Pisząc wcześniej, że poszłam na skróty (nie mylić z pójściem na łatwiznę) miałam na myśli to, że wykorzystałam drewnianą choinkę, którą mąż zrobił jakieś 5-6 lat temu, a podczas przeglądania kartonów z dekoracjami wpadły mi w ręce zeszłoroczne karteczki z zadaniami, dlatego stwierdziłam, że warto z nich skorzystać po raz kolejny.
Choinkę taką można ogarnąć w miarę łatwo. Wystarczą drewniane listewki, które odmierzamy na dowolną długość- jedną przycinamy na wysokość całej choinki, kolejne na długość jej "ramion". Wszelkie wymiary oczywiście dowolne! Przycięte listewki łączymy za pomocą wkrętów, tworząc odpowiedni kształt. Jako podstawy użyłam drewnianej podkładki pod kubki, do której zamocowałam konstrukcję i gotowe!
Dalszy etap to wbicie pinezek w ramiona choinki i zamocowanie sznurka jutowego, na którym na końcu zawieszamy przy użyciu małych klamerek kolejne karteczki z cyferkami. Przykleiłam jeszcze kokardkę na czubku i gotowe!
Karteczki z zadaniami pochodzą z ubiegłego roku- wydrukowałam numery i z tyłu zapisałam zadania, potem odpowiednio je złożyłam, aby nie było widać co kryje się w środku. Potem jeszcze ozdobiłam je sznurkiem jutowym oraz papierowymi tasiemkami. Te małe, urocze klamerki kupiłam w Action za kilka złotych.
Tak prezentuje się mój tegoroczny kalendarz adwentowy, jutro otwieram pierwszy kartonik. Jeśli macie ochotę się przyłączyć to zaglądajcie na IG @nasze.poddasze , gdzie na instastory codziennie będę wykonywać kolejne zadania.
Zdążyłam się w porę ogarnąć i kalendarz już dumnie stoi, czekając z zadaniami adwentowymi do wykonania.
Pisząc wcześniej, że poszłam na skróty (nie mylić z pójściem na łatwiznę) miałam na myśli to, że wykorzystałam drewnianą choinkę, którą mąż zrobił jakieś 5-6 lat temu, a podczas przeglądania kartonów z dekoracjami wpadły mi w ręce zeszłoroczne karteczki z zadaniami, dlatego stwierdziłam, że warto z nich skorzystać po raz kolejny.
Choinkę taką można ogarnąć w miarę łatwo. Wystarczą drewniane listewki, które odmierzamy na dowolną długość- jedną przycinamy na wysokość całej choinki, kolejne na długość jej "ramion". Wszelkie wymiary oczywiście dowolne! Przycięte listewki łączymy za pomocą wkrętów, tworząc odpowiedni kształt. Jako podstawy użyłam drewnianej podkładki pod kubki, do której zamocowałam konstrukcję i gotowe!
Dalszy etap to wbicie pinezek w ramiona choinki i zamocowanie sznurka jutowego, na którym na końcu zawieszamy przy użyciu małych klamerek kolejne karteczki z cyferkami. Przykleiłam jeszcze kokardkę na czubku i gotowe!
Karteczki z zadaniami pochodzą z ubiegłego roku- wydrukowałam numery i z tyłu zapisałam zadania, potem odpowiednio je złożyłam, aby nie było widać co kryje się w środku. Potem jeszcze ozdobiłam je sznurkiem jutowym oraz papierowymi tasiemkami. Te małe, urocze klamerki kupiłam w Action za kilka złotych.
Tak prezentuje się mój tegoroczny kalendarz adwentowy, jutro otwieram pierwszy kartonik. Jeśli macie ochotę się przyłączyć to zaglądajcie na IG @nasze.poddasze , gdzie na instastory codziennie będę wykonywać kolejne zadania.